czwartek, 16 stycznia 2014

Furious.

Dzień nie był dla mnie łaskawy. Od rana irytacja samym widokiem większości ludzi, których dziś spotkałam. Śmiałam się, płakałam ze śmiechu, ale i tak wszystko wracało do normy.
Irytacja.
Pustka.
Jakby życie śmiało mi się w twarz.

Zmęczona tym wszystkim, myślałam, że sen pomoże. Gdy jestem chora pomaga, ale tym razem to moja psychika zachorowała.
I nie pomógł.

Obudziłam się i szara rzeczywistość uderzyła mnie w twarz. Obudziłam się z wściekłością i nienawiścią do wszystkiego co się rusza, co istnieje, co żyje. Żadne słowo, ani onomatopeja nie są w stanie opisać tego, co w sobie w tym momencie mam.
Chcę krzyczeć ciemnością, frustracją, złością, smutkiem, nieopisaniem, żalem i pustką, które mam w sobie. Całą nienawiścią, którą żywię do ludzi. Od jakiegoś czasu ludzie są dla mnie tylko balastem. Przyczyną problemów z innymi ludźmi i samą sobą, negatywnych uczuć, zawodów, wkurwu na samą siebie.

Chcę niszczyć
krzyczeć
płakać
drapać
gryźć
wpaść w furię
wydać z siebie ryk, który uwolni mnie od wszystkiego.

Tymczasem siedzę
patrzę na szczęście
łzy leją się po policzkach
i ukrywam się w sobie
żeby nikt mnie nie odkrył.

Pieprzyć was.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz