poniedziałek, 13 lipca 2015

Silence in chaos.

W życiu każdego człowieka przychodzi moment, gdy ma ochotę uciec gdzieś daleko. Być jak najdalej stąd. On uciekał zawsze do swoich myśli, uważał, że to miejsce najodleglejsze od otaczającej go rzeczywistości. Tam był sobie jednocześnie panem i podwładnym.
Jako inteligentny człowiek wiedział, że nie istnieje nic co byłoby idealne, dlatego jego świat taki nie był. Nie lubił sobie wmawiać rzeczy nieistniejących, by potem po przebudzeniu nie czuć rozczarowania. Myślał o problemach i zagwozdkach życia, lecz nie przerastały go. Mały dokładnie ten sam wzrost co on, i z wiekiem rosły razem z nim.
Tam nikt nie wymagał od niego wpasowania się w szybkie tempo decyzji, czy duszący smród kłamstw. Wiedział wszystko i nic. I to mu wystarczało. Wiedział, że czasem popełnia błędy, lecz zawsze uczył się dalej ich nie popełniać. Dzięki ucieczkom nauczył się ukrywać przed linczem, pozostawać niewidocznym wśród innych, ale też zauważać to czego inni nie umieli. Zauważał uczucia i myśli, czyli coś, co inni starali się dobrze ukryć.
Był dobrym, bo cichym obserwatorem, ale jego milczenie zawsze było dosadne i głośne, ponieważ gdy milczał, nikt nie miał odwagi na niego spojrzeć. Bali się go. Bali się tego, co mógł odczytać z ich wierszy wypisanych na twarzy, bali się, że to co powie dotknie ich tak dogłębnie, że będą musieli porzucić swoje pasożytnicze życie.
Bo on był samowystarczalny. Karmił się sobą, zdaniami, obrazami. Nigdy nie mógł zrozumieć dlaczego oni wszyscy żerują wręcz na innych, tym bardziej był zdziwiony, gdy głód najbardziej zaspokajali gdy "tym innym, ku ich uciesze towarzyszyły negatywne emocje.
To, że biegł przez życie jest niedopowiedzeniem. Pruł przez nie, gnał ile sił w nogach, przy czym poruszał się wolniej od innych. Nie pojmował jak tacy zabiegani ludzie, mogli tak zwolnić w rozwoju. Po kilku nieudanych próbach chwycenia kogoś za rękę i nadania mu tego samego tempa zwątpił w siebie. Zwątpił czy kiedykolwiek zdoła naprawić to, od czego tak często ucieka.