niedziela, 12 kwietnia 2020

Kochanie.

Stacja Pierwsza.

Pierwsza była jeszcze w szkole podstawowej. Trwała od drugiej klasy aż do końca gimnazjum. Jednostronna. Każdy nazywał to tylko szczenięcym zauroczeniem, okresem dojrzewania, przez który każdy z nas przechodzi. Zauroczenie trwające tyle lat? Ślepe na wszystko inne? Tyle lat, widząc tylko jedną osobę w swoim świecie, dla której można było zrobić największe głupoty, która zdawała się Ciebie nawet nie zauważać. Nie pomagała także wiedza, że Twoja aparycja przyciągała najmniej. Że to Twoje koleżanki zachwycały urodą. Zaczęłaś się więc chować i w samotności snuć marzenia, jakby to było, gdyby tylko do Ciebie cokolwiek powiedział.
Tylko dlaczego napisałeś do mnie po tylu latach, chyba przez przypadek, pijany i powiedziałeś mi, że w tamtym momencie bardzo chciałeś, tylko się bałeś? Dlaczego po tych wszystkich latach, w którymś momencie postanowiłeś sobie o mnie przypomnieć i powiedzieć mi jak bardzo mnie lubiłeś i jak żałujesz, że nasze drogi się rozeszły. A ja się wyleczyłam.

Stacja Druga.

Druga była w gimnazjum. Trwała dwa lata. Nieodwzajemniona. On był z równoległej klasy, kolegował się z Twoją przyjaciółką. Było tyle sposobności by z nim przebywać, ale znów pozostawałaś niezauważona. Zaczynałaś być kobieca. Może to te wszystkie rzeczy, w które było opakowane Twoje ciało go odrzucało? Lubiłaś komfort psychiczny, dalej go lubisz - może w tamtej chwili oni po prostu nie rozumieli, że mogą chcieć więcej niż drugiego śniadania od mamy i dobrych ocen.

Stacja Trzecia.

Trzecia była w liceum. Była pierwszą, którą można nazwać w miarę "poważną". Niestety nie była przypadkowa, zostaliśmy podrzuceni sobie nawzajem, pokierowano nas tak, byśmy trafili na siebie. Może dlatego nam nie wyszło. Może też dlatego, że - jak napisałeś mojej przyjaciółce - w sumie to ona była tą "fajniejszą", a skoro była zajęta, to w sumie "nie byłam takim złym wyborem". Przyjeżdżałeś raz na dwa tygodnie, uprawialiśmy seks w Twoim aucie i wracałeś do domu. Teraz nie wiem czy to była miłość. Zostawiłeś mnie, bo "mieszkamy za daleko id siebie i taki związek na odległość nie ma sensu". Do dzisiaj nie wiem, czy to był prawdziwy powód. Może tym zdaniem maskowałeś swoje "byłem napalony, a że chciałaś dawać mi dupy, to w sumie się trochę pomęczyłem". A ja chciałam być kochana. Ten pierwszy raz.

Stacja Czwarta.

Czwarta była w liceum. Wiem, że to czułeś. Przez jakiś czas to czułeś. Tę chemię miedzy naszymi spojrzeniami, interesującymi rozmowami. Było mi szkoda, że Ci przeszło, bo "to nie było to", bo "nie można ze mną porozmawiać na poważne tematy". Teraz się z tego śmieję. Nie potrafiłeś wtedy spojrzeć we mnie głębiej. A może ja nie potrafiłam pokazać Ci mojej głębi? Potem trafiłeś na taką, która myślałeś, że jest idealna. Zepsuła Cię jeszcze bardziej. Nie pokazywałeś, że cierpisz, ale ja wiedziałam. Jak Ekhart. Nie chciałeś już pomocy, zatonąłeś w alkoholu. Do dzisiaj mi Ciebie szkoda.

Stacja Piąta.

Piąta była w liceum. Byłeś jego przyjacielem. Byłeś pierwszym, który naprawdę chciał ze mną rozmawiać, który chciał się mnie nauczyć na pamięć. Martwiłeś się o mnie, rozśmieszałeś, spędzałeś czas. Byłeś pierwszym, który odkrył mnie całą. Mówiłeś o mnie, "zawsze radosna" i "za dobra na ten świat". Byliśmy razem przez prawie trzy lata, które ja postanowiłam przerwać. Tuż przed tym jak chciałeś mi się oświadczyć. Zrządzenie losu. Ale ja miałam dość tej monotonii, która nastała w naszym życiu, dość tego, że Ty byłeś zawsze taki sam, a ja zaczęłam się poddawać. Zmieniłeś się później. Sam mi później powiedziałeś, że zniszczyłam Cię i zbudowałeś siebie na nowo. Zupełnie innego, z grubymi murami, by znowu nie zostać zranionym. Przepraszam. Nie żałuję swojej decyzji. Mam nadzieję, że znajdziesz szczęście.

Stacja Szósta.

Szósta była na studiach. Przyszedłeś Ty. Ty, który traktując mnie najlepiej, zniszczyłeś mnie najbardziej. Zdobyłam Cię po mojej przyjaciółce. Byłeś pierwszym, który tak bardzo chciał mnie całą, który mnie doceniał i który tak pragnął. Dla którego byłam najmądrzejsza i najpiękniejsza. Dlatego płakałam przez dwa miesiące, kiedy zabroniłeś mi mówić, że Cię kocham. Dlatego, chory skurwysynu, cierpiałam przez pół roku, przez to, że "jesteś wspaniała i idealna, ale Cię nie kocham". Co było ze mną, kurwa, nie tak, że nie mogłam dać Ci szczęścia? Kochałam Cię tak mocno, że nawet poszłam na ten durny układ, w którym z każdym pchnięciem czułam się jakbyś wbijał mi nóż w ciało. Jakbyś polewał mnie kwasem po każdym skrawku mojego ciała, na którym były Twoje ręce. Po Tobie umarłam w środku i stałam się sarkastycznym cynikiem, który klnie jak szewc i lubuje się w makabrze.

Stacja Siódma.

Stacja Siódma była na studiach. Od razu wiedziałam, że Ty to nie Ty. Że ukrywasz się za wysokimi murami żartu i ironii, które mogłam przejrzeć tak łatwo, jakby były przezroczyste. Byłeś w tedy w związku, zostawiłeś ją dla mnie, przekonując mnie, że to przeze mnie podjąłeś tę decyzję, a nie przez swój egoizm. Bawiłeś się mną przez miesiąc, moimi uczuciami, umysłem, nie wiedziałam czego ode mnie chcesz. Aż w końcu zostałam Twoja. Nie było "Ty i ja", byliśmy "Ty i Twoja". Oszukiwałeś wszystkich, kłamałeś, nienawidziłeś, grałeś, udawałeś przed wszystkimi, tylko nie przede mną. Jednak krzywdziłeś mnie. Krzywdziłeś swoją brutalnością, temperamentem, brakiem samokontroli. Ile razy nazwałeś mnie suką, dziwką, pizdą i innymi epitetami w kłótniach - nie jestem w stanie zliczyć. Nie jestem też w stanie powiedzieć ile razy nazwałeś mnie ładną i mądrą. Tak niewiele, że wyleciało mi to z pamięci. Zawsze była jakaś ładniejsza ode mnie, mądrzejsza, która potrafiła więcej niż ja, która zarabiała więcej i miała lepszych rodziców. To dlaczego, do kurwy, chciałeś ze mną być? Wpierałeś mi, że to przez miłość, ale miłość tak nie wygląda. Było Ci po prostu wygodnie, bo nie potrafiłam Ci się postawić. To przez Ciebie chciałam się zabić. I to nie raz. To przez Ciebie teraz nie mogę spojrzeć w lustro i zobaczyć kogoś, kto swoją aparycją potrafi chociaż kogoś zauroczyć. Dziękuję, przez Ciebie się nienawidzę. Jeśli to jest to, co chciałeś osiągnąć - udało się w 100%, polecam wszystkim innym. Dopiero gdy Cię zostawiłam zacząłeś pokazywać swoje prawdziwe uczucia. Jak bardzo Ci zależało. Przez pierwsze kilka godzin, potem już mnie tylko nienawidziłeś. Kolejne "suki" i "szmaty" nie robiły na mnie wrażenia. Zaczęłam się Ciebie bać dopiero wtedy jak mnie uderzyłeś. Pierwszy raz i drugi. Tego uczucia na policzku nie zapomnę do końca życia. Będzie mi przypominał, że nie mogę ufać ludziom. Dziękuję. Nie usłyszysz ode mnie nigdy, że żałuję, że Cię zostawiłam i że mi Ciebie szkoda. Nie jest.

Stacja Ósma.

Eter. Lepiej nie opowiadać, bo jeszcze zapeszę. Chcę się odkryć.