wtorek, 30 września 2014

Me and You.

Siedzi przede mną to moje Życie. Patrzy na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Zawsze powtarza, że nie ma w nim nic szczególnego, ale dla mnie jest najlepszy. Widzę w jego oczach co zamierza zaraz zrobić. I jak przewidziałam przybliża się toto moje do mnie i wciąga mnie na swoje kolana. Zawsze mu powtarzam, że jestem za ciężka, że kiedyś mu te nogi połamie, a on patrzy tylko na mnie z politowaniem.

Nie było chyba tematu, na który byśmy nie rozmawiali. Oczywiście każde z nas zawsze broni swojego zdania, co kończy się u mnie klapsami w tyłek, a u niego kuksańcem w ramię. Ale zawsze się dogadujemy, potrafimy przyznać sobie nawzajem rację. Najważniejsze jest to, że nigdy nie podniósł na mnie głosu. Nigdy nie krzyczał, nie próbował na mnie niczego wymusić. Nie lubię krzyku.

Ale po rozmowach nadchodzi moment, w którym oboje się wyciszamy, i jedno jest dla drugiego. Po prostu. Mimo tego, że jest bardzo szczodry w okazywaniu uczuć, to w jego oczach zawsze widzę to wszystko, czym mnie obdarza. Widzę tę miłość, to oddanie. Gdybym go poprosiła, żeby zdobył dla mnie kwiat z drugiej strony kuli ziemskiej, to zrobiłby to. Często gładzi mnie ręką po twarzy, delikatnie jej dotykając. Tyle razy pytałam, co w niej takiego jest, odpowiada tylko "Po prostu jesteś najpiękniejsza". Wiele razy zastanawiałam się jak mogę być dla niego najpiękniejsza, skoro dla siebie ledwo jestem ładna. Ale po takich słowach coś od środka ogrzewa moje serce i mięknę jak masło na słońcu. Uważa moje oczy za nieziemskie. najpiękniejsze słowa jakie od niego usłyszałam były właśnie o nich - "Codziennie, gdy patrzę w Twoje piękne oczy, zakochuję się w Tobie na nowo."

Opieram się głową na jego ramieniu i czuje jak jego ciepłe ramiona owijają się wokół moich, dając mi bezpieczeństwo, które jest dla mnie tak bardzo cenne. Często się wtedy po prostu kładzie, uważa, że tak leżę na "swoim miejscu" jakim jest jego serce. Wtedy jest taki czuły jak dla nikogo innego. Nikt nie otrzymał od niego tyle czułości co ja. Jego ręka wędruje od włosów, przez plecy, aż po udo, sprawiając, że miejsca gdzie była jego ręka są niewiarygodnie ciepłe i głodne jeszcze większej ilości jego dotyku.

Ale najbardziej lubię gdy ten mój Świat przytula się do mnie od tyłu. Robię cokolwiek przy blacie w kuchni, przy biurku, nawet gdy po prostu stoję i nagle się do mnie delikatnie przytuli, by potem mocno mnie objąć. Czuję wtedy jego miłość do mnie. Całuje mnie po szyi, ramieniu (najczulszy gest pod słońcem) i pyta "Co robisz Kochanie?" I jak go tu nie kochać, gdy jest dla mnie taki wspaniały?

Uwielbiam go całować. Ma takie smaczne, ciepłe usta, które całują mnie z takim zaangażowaniem jak moje jego. Powiedział mi kiedyś, że gdy dwie osoby całują się namiętnie, to ich dusze wzlatują ponad nich, łączą się, splątują w miłosnym uścisku i wypełniają sobą naraz obie osoby. Naprawdę go wtedy czuję.

Nie mogłam mieć lepszego mężczyzny niż on.


niedziela, 28 września 2014

Past.

Przeszłość do mnie wraca.
Ale jest jakaś inna.
Lepsza. 
Milsza.
Inna. 
W końcu ludzie się zmieniają, prawda?

wtorek, 23 września 2014

Figment of the Imagination.


Zobaczyłam to zdjęcie i nagle coś mnie zakuło. Zabolało po lewej stronie klatki piersiowej. Cudowny dla mnie biust, talia, brzuch, obojczyki, smukłe ramiona, kawałek pełnych warg. Boli mnie, że to nie jestem ja.
Dlaczego wszystkie kobiety tam są tak perfekcyjne i idealne w moim mniemaniu? Dlaczego nie potrafię u siebie znaleźć niczego, co było chociaż zadowalające? W każdej części znajdę defekt, w każdym odcinku błąd. Czuję wilgotniejące oczy, bo czuję czasem wręcz nienawiść patrząc w lustro. Wiem, że nie można spasować każdemu, że nie można być idealnym. Ale dlaczego do cholery akurat najmniej idealna jestem dla samej siebie?
To co czuję nie jest zazdrością pomieszaną ze smutkiem i rozczarowaniem, że jestem stworzona tak a nie inaczej. Gdyby ktoś teraz dał mi szansę zmiany wyglądu, żeby wszystko to co mi się nie podoba zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zgodziłabym się bez wahania.
Ale ona jest ucieleśnieniem tego jak chciałabym wyglądać. Jest ideałem. Jest moją utopią, niemożnością, pragnieniem, urojeniem, fantazją i abstrakcją. Nikt i nic nie jest takie jak ona.
A najgorsze, że ja taka nie jestem.

poniedziałek, 22 września 2014

Social outcast.

Czasem czuję się jak wyrzutek społeczeństwa. Jak ktoś z innych lat, może nawet epoki, z innym myśleniem, światopoglądem i systemem wartości niż stworzenia zwane ludźmi.

Ludzie, których widzę wokół siebie przesiąknęli spierdoliną społeczną. Stali się puści, przerysowani. Stali się pozorem człowieka. Zatracili swoje poczucie człowieczeństwa. Ich system wartości zmienił się do tego stopnia, że dla ludzi stało się najważniejsze to, by być znanym w mieście człowiekiem, z dużą ilością znajomych na facebooku, dużą ilością ludzi obserwujących na instagramie i wyróżnianie się na tyle by każdy zapamiętał, że my to my lub zupełnie odwrotnie - ślepe podążanie za chorymi trendami. Ludzie z dnia na dzień, z dobrej kumpeli czy dobrego kumpla potrafią nas po prostu, zwyczajnie olać, a nawet stać się wrogami.

Chodzę do klasy maturalnej w liceum, i już po moich znajomych widać jak bardzo ten świat schodzi na psy. Z naprawdę fajnych i sympatycznych ludzi stali się typowymi "fejmami", pustakami, wiejskimi elegancjami (mieszkam w małym miasteczku), pozerami starającymi się na siłę sztucznie wyróżniać, dziwkami i następnymi "Bieberami". Niektórzy utrzymują kontakt, ba, przyjaźnią się z osobami, z którymi nawet nie przypuszczałabym, że mogą prowadzić zwykłą rozmowę.

Alkohol nie pity z umiarem uderza do głów sprawiając, że z wrażliwych i inteligentnych ludzi, stajemy się prymitywami. Zaczynamy pragnąć tylko zaspokojenia najbardziej podstawowych potrzeb, stajemy się strasznymi, ekstremalnymi hedonistami, dla których jakiekolwiek rozrywki umysłowe stają się zbędne, bo nasz wyprany etanolem mózg nie daje rady przetwarzać takich doznań. Alkohol brutalnie tłumi wszystko o w nas wartościowe.

Człowiek stał się złem, zaczynam mieć dość każdego napotkanego osobnika, stali się sprzedajnymi dziwkami, którzy oddadzą wszystko za odrobinę popularności. Nie mogę już wytrzymać widoku tych wszystkich, tych samych codziennie twarzy, Marzę by się wyprowadzić i zacząć znów praktycznie od zera.