piątek, 26 grudnia 2014

Ruby.

Troszkę dawno mnie tu nie było. Może dlatego, że nie działo

jesteś nikim, pierdolonym niczym, popatrz do lustra kupo gówna

jeju, tak cudnie w tym wyglądam, chyba się na to skuszę

paw ma takie cudowne pióra

w życiu przychodzi taki czas gdzie nigdy nie wiadomo co trzeba zrobić

jak przetniesz tętnicę, to tryśnie krew?

boże, jakie brzydkie i krzywe więc jakim cudem są niby ładne

podobają mi się moje włosy

płacz, Twoje zły nas cieszą

ogień dalej się pali i daje ciepło

może dlatego, że ją znają?

trójkąt, czaszka i oko

rysunek ołówkiem? wolę je od kolorowych

popatrz na siebie, jesteś obrzydliwa

lew, smok, tygrys kojarzą się z siłą

dając się dobrowolnie okaleczać i zadawać sobie ból

fetyszyzm, tautologia, symbol

patrzysz umysłem, nie sercem, to dlatego

nienawidzę siebie

pragnę więcej i więcej i więcej

jesteś nieciekawa, nudna, schematyczna

hahahahaha, daj spokój

piękny obraz, nie sądzisz?

tyle tu zła

brzuch boli, może to niestrawność?

rubiny w moich żyłach

chcę Cię przerażać, chcę byś się mnie bał, ugnij kolana przed tym co nieuniknione

patrz jak płonie

płacz skurwysynu, wcale nie jest nam Ciebie szkoda

wtorek, 2 grudnia 2014

Home.

"Dom - jako rejon uporządkowany jest symbolem kosmosu i kosmicznego ładu. Jest także symbolem ludzkiego ciała, które użycza schronienia duszy; w teorii psychoanalitycznej symbolika domu jest bardziej rozbudowana - fasada odpowiada wyglądowi, dach - głowie, umysłowi lub świadomości, piwnica popędom, a kuchnia przemianom fizycznym.

Dom symbolizuje trwałość, bezpieczeństwo, schronienie, twierdzę, mieszkanie, tradycję, zakorzenienie, gniazdo rodzinne, ród, dynastię, ojczyznę, gościnność."

Znaczenie domu ze słownika symboli literackich - same określenia kojarzące nam się pozytywnie, ciepło i bezpiecznie. Jest jak rajska kraina, nasze gniazdo dające nam schronienie.

________________________________


To dlaczego gdy wracam do domu nie cieszę się?
Dlaczego gdy w nim jestem chciałabym jak najszybciej go opuścić?
Nie mogę znieść tych czterech ścian. Powinnam kochać, a zaczynam nienawidzić tego miejsca. Mimo wielu dobrych wspomnień, dominują te złe.

Nie mogę się doczekać momentu gdy będę mogła opuścić to miejsce.

czwartek, 20 listopada 2014

Smoother than a storm.

Jestem księżniczką wyciętą z marmuru, cichszą niż burza
A blizny, które znaczą moje ciało są srebrne i złote
Moja krew jest powodzią rubinów, szlachetnych kamieni
To sprawia, że krew w mych żyłach wre, a ogień we mnie zamieszkał
Kroczę przez miasto, cicha niczym walka
A mój naszyjnik to sznur, który zawiązuję i odwiązuję

Ludzie mówią do mnie, lecz nic do mnie nie dociera
Ludzie mówią do mnie, ale ich głosy tylko wypalają dziury
Koniec z tym! Och!

To początek tego, jak to wszystko się zakończy
Kiedyś wykrzykiwali moje imię, teraz wymawiają je szeptem
Przyspieszam
A czerwień, pomarańcz i żółć migoczą w takt
Wzniecając ogień w moim sercu
Jesteśmy na początku
Kolory znikają
Nigdy nie oglądam gwiazd, wokół tyle się dzieje
Dlatego tylko próbuję nadążyć za tą
Czerwienią, pomarańczem, żółcią migoczącymi w takt,
Wzniecającymi ogień w moim sercu

Od roku śnię, ale to nie są dobre sny
I czuję podwójnie szybkie dreszcze na moich łopatkach

Ludzie mówią do mnie, a ja uciekam z zasięgu ich wzroku
Ludzie mówią do mnie, a ich twarze się rozmywają
Ale splotłam swoje palce i stworzyłam małe więzienie
I zamykam w nim każdego, kto kiedykolwiek odważy się podnieść na mnie rękę.
Koniec z tym! Och!

To początek tego,jak to wszystko się zakończy
Kiedyś wykrzykiwali moje imię, teraz wymawiają je szeptem
Przyspieszam
A czerwień, pomarańcz i żółć migoczą w takt
Wzniecając ogień w moim sercu
Jesteśmy na początku
Kolory znikają
Nigdy nie oglądam gwiazd, wokół tyle się dzieje
Dlatego tylko próbuję nadążyć za tą
Czerwienią, pomarańczem, żółcią migoczącymi w takt,
Wzniecającymi ogień w moim sercu

A czerwień, pomarańcz i żółć migoczą w takt
Wzniecając ogień w moim sercu
A czerwień, pomarańcz i żółć migoczą w takt, takt, takt, takt...


piątek, 7 listopada 2014

Talent.

Minuta po minucie moje łzy utrwalają mnie w przekonaniu, że czegoś mi brakuje. Chłopak w wieku 18 lat dostał się do znanego programu kulinarnego, inny młodzi ludzie konstruują roboty, maszyny, odkrywają świat, w którym żyjemy.
A ja? Nie mam nic. Żadnego talentu. Możesz powiedzieć, że dobrze rysuję, ale to nieprawda, bo odrysowałam tylko to co było wcześniej narysowane. W niczym nie jestem dobra, niczym nie zachwycam, w niczym nie potrafię przegonić innych.
Jestem bezwartościowa. Co przekażę kiedyś swoim dzieciom, skoro nie potrafię nic? Kim będę, skoro brak mi chęci i talentu?

niedziela, 19 października 2014

Angel.

chcę być Twoim aniołem
co dnia prosić Twojego Boga o łaskawość
być dla Ciebie ukojeniem
spokojem

sprawić by niektóre słowa
były niewyrażalne 
dać Ci ciepło i miłość
której nigdy nie miałeś

wyszyć Twoje sny w tysiące barw
i moje imię
namalować naszą przyszłość
ciepłymi odcieniami

zbierać każdą Twoją łzę
i złączyć je w obietnicę wieczności
zapełnić każdą lukę w Tobie
mną samą

złączyć nasze dusze w jedno
kochając się co noc
pozbawić Cię złych słów
scałowując je z Twoich warg

lecz nie jestem aniołem
nie jestem bez skaz
ale chcę być najlepszym
co kiedykolwiek miałeś

Film.

Pędzle leżą w kubku z wodą, która zabarwiła się na kolor znajdujący się na papierze. Z kartki patrzy brązowo-żółty smok. Chciałby pokazywać zęby, ale moje dłonie nie potrafią już dziś malować. Trzęsą się na samo wspomnienie tamtych wydarzeń.
Oglądany przeze mnie film obudził kawałki mojej pamięci, która była odsuwana jak najdalej. Ta sytuacja zmieniła mnie chyba do końca życia. Moja niska samoocena była od zawsze, ale przez to czuję się brudna. Jakby ten wieczór stał się moim Kainowym piętnem, jest jak brzemię, które będę nosić póki ktoś mi go nie zabierze, lub póki nie umrę. Żal będzie prześladował.
Bolały mnie wtedy plecy, potem sumienie. Moje wargi krzyczały z niepocałowania. Moje serce z braku uczucia. A tak bardzo tego pragnęłam. Byłam naiwna i łatwowierna, i dalej jestem.
Jestem grzeszna? Jestem nieczysta? Czy zawiniłam pragnąc miłości? Czy zgrzeszyłam, chcąc być tylko pokochaną? Czy jestem zła, chcąc dać wszystko za jedną czułość?
Boję się, że to mnie dopadnie, że zostanę przez to osądzona w najmniej odpowiednim momencie, że w końcu to doprowadzi do tragedii. Bestia miała odejść, ale znów ją coś wywołało. Może wywołać kolejne razy.


Brzydzę się siebie.

czwartek, 16 października 2014

Coma.

Życie mi płynie przy tobie cytrynowe, cytrynowe.

Szczęście na co dzień odbiera mi mowę.

Ty lekko odsuwasz się gdy ja chcę Ci zabrać wymyślony strach.

Ukrywasz skrzydła wtulone.


Moje ciało jak maszyna, bez kontroli śmiało goni.

Bez przyczyny wpadam w gniew.

Płonie wszystko czego dotknę.

Ruszyłem ręką - umierali.

Potem drugą - rozstąpiły się niebiosa.

Demonstracja szeregu możliwości.

Akceptacja rzeczywistości.


Nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę stąd.

Nie do wiary, że tak bardzo płonę.

Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk.

Jeżeli piękno zasługuje na potępienie.

Jeżeli mądrość potęguje jedynie zło.

Jeżeli szczęście jest przeszkodą dla zbawienia.

To osądzi mnie bezduszna wieczna noc.

My jednorożce współczesnej epoki, w kościele ze złudzeń

wraz z nim rozpadamy się w pył.

Tyle razy próbowałem szeptów, celebracji, miłosnych zaklęć, kłamstw.

Za chwilę zniknę, by kolejny raz już nie odrodzić się.


piątek, 10 października 2014

Poetry at night.

Znów zasypiam sama i znów tysiąc myśli jest w mojej głowie. Albo nie ma tam ani jednej. Zobaczę co przyniesie tym razem noc. Kolejne rozmowy nocą z samą sobą i światem. 
"Rozmawiają ze mną uprzejmie
Aha teraz ze mną rozmawiają uprzejmie
Aprzedtem każdy dzień tłukł we mnie mechanicznym świdrem." - słowa Bursy w jednym z wierszy. Bardzo adekwatne do sytuacji teraźniejszej. Zrobić nic nie możesz. Ludzie są zepsuci. Tak uważamy. A może tak naprawdę świat jest zupełnie inny niż nam się zdaje? Może tak naprawdę zepsucie dotknęło nas, a nie innych? A jeśli to my powinniśmy spojrzeć w lustro i się opamiętać?
Mimo wszystko jednak, mimo tego, że mogę się mylić, nie zamierzam się nawracać. Nie chcę oddać się ich bogom. Ich braku idei, wyższych wartości i braku racjonalności. 
Mam nadzieję, że kto jak kto, ale Ty mnie zrozumiesz. Mam nadzieję, że Ty jesteś człowiekiem, który nie jest zapsuty, a jeśli już to zepsuty w ten sam tragiczny sposób co ja. Może masz 15 lat, może 50, ale Ty który to czytasz wiedz, że na świecie są jeszcze ludzie, którzy widzą to załamanie. Którzy z całej sily opierają się tragizmowi. Ale przez to giną.
Giną zmęczeni ciągłą walką. Giną ich przekonania, idee, ich moc, która pozwalała trzymać dzielnie przy swoim. Brzydota ich stłamsiła. Nie mogąc dłużej się opierać, musieli się poddać, bo nie miał im kto pomóc. Nie miał ich kto wesprzeć w ich wizji.

                

poniedziałek, 6 października 2014

Thin Line.






To przerażające
jak szybko
Twój przyjaciel
może stać się
dla ciebie
wrogiem.
Przerażające
jak szybko
możesz zmienić
miłość 
w nienawiść.
Przerażające
jak ktoś
za kogo oddałbyś 
życie
chce ci je
odebrać.




środa, 1 października 2014

Making love.

Ludzie, którzy mają za sobą swój pierwszy raz, z pewnością wiedzą co to seks, stosunek seksualny itp. Ale czy każde z nich wie, co to znaczy kochać się z kimś?
Pewnie niektórzy mnie wyśmieją, mówiąc, że nadaje seksowi jakiś wyższy wymiar, dodaję mu patosu, który do niego w ogóle nie pasuje. Ale tu nie chodzi o SEKS tylko o UPRAWIANIE MIŁOŚCI/KOCHANIE SIĘ. Dla mnie seks polega głównie na zaspokojeniu zwykłej naturalnej potrzeby i żądzy. Uczucia tu nie grają dużej roli.

Ale kochanie się jest czymś więcej. Gdy się kochasz, nie robisz tego szybko, tylko delikatnie i powoli. Kochanie się jest aktem oddania się sobie nawzajem w całości, bez żadnych zobowiązań. Czujesz drugą osobę w całości, jakbyście łączyli się nie tylko cieleśnie, ale też duchowo, czujesz tę miłość, która pojawia się w każdej komórce Twojego ciała. Patrzysz w oczy i wiesz, że dla tej drugiej osoby ma to też głębsze znaczenie. 

Ciężko opisać takie coś, bo to trzeba przeżyć. Trzeba zobaczyć jak to jest, by zrozumieć o co mi chodzi.


wtorek, 30 września 2014

Me and You.

Siedzi przede mną to moje Życie. Patrzy na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Zawsze powtarza, że nie ma w nim nic szczególnego, ale dla mnie jest najlepszy. Widzę w jego oczach co zamierza zaraz zrobić. I jak przewidziałam przybliża się toto moje do mnie i wciąga mnie na swoje kolana. Zawsze mu powtarzam, że jestem za ciężka, że kiedyś mu te nogi połamie, a on patrzy tylko na mnie z politowaniem.

Nie było chyba tematu, na który byśmy nie rozmawiali. Oczywiście każde z nas zawsze broni swojego zdania, co kończy się u mnie klapsami w tyłek, a u niego kuksańcem w ramię. Ale zawsze się dogadujemy, potrafimy przyznać sobie nawzajem rację. Najważniejsze jest to, że nigdy nie podniósł na mnie głosu. Nigdy nie krzyczał, nie próbował na mnie niczego wymusić. Nie lubię krzyku.

Ale po rozmowach nadchodzi moment, w którym oboje się wyciszamy, i jedno jest dla drugiego. Po prostu. Mimo tego, że jest bardzo szczodry w okazywaniu uczuć, to w jego oczach zawsze widzę to wszystko, czym mnie obdarza. Widzę tę miłość, to oddanie. Gdybym go poprosiła, żeby zdobył dla mnie kwiat z drugiej strony kuli ziemskiej, to zrobiłby to. Często gładzi mnie ręką po twarzy, delikatnie jej dotykając. Tyle razy pytałam, co w niej takiego jest, odpowiada tylko "Po prostu jesteś najpiękniejsza". Wiele razy zastanawiałam się jak mogę być dla niego najpiękniejsza, skoro dla siebie ledwo jestem ładna. Ale po takich słowach coś od środka ogrzewa moje serce i mięknę jak masło na słońcu. Uważa moje oczy za nieziemskie. najpiękniejsze słowa jakie od niego usłyszałam były właśnie o nich - "Codziennie, gdy patrzę w Twoje piękne oczy, zakochuję się w Tobie na nowo."

Opieram się głową na jego ramieniu i czuje jak jego ciepłe ramiona owijają się wokół moich, dając mi bezpieczeństwo, które jest dla mnie tak bardzo cenne. Często się wtedy po prostu kładzie, uważa, że tak leżę na "swoim miejscu" jakim jest jego serce. Wtedy jest taki czuły jak dla nikogo innego. Nikt nie otrzymał od niego tyle czułości co ja. Jego ręka wędruje od włosów, przez plecy, aż po udo, sprawiając, że miejsca gdzie była jego ręka są niewiarygodnie ciepłe i głodne jeszcze większej ilości jego dotyku.

Ale najbardziej lubię gdy ten mój Świat przytula się do mnie od tyłu. Robię cokolwiek przy blacie w kuchni, przy biurku, nawet gdy po prostu stoję i nagle się do mnie delikatnie przytuli, by potem mocno mnie objąć. Czuję wtedy jego miłość do mnie. Całuje mnie po szyi, ramieniu (najczulszy gest pod słońcem) i pyta "Co robisz Kochanie?" I jak go tu nie kochać, gdy jest dla mnie taki wspaniały?

Uwielbiam go całować. Ma takie smaczne, ciepłe usta, które całują mnie z takim zaangażowaniem jak moje jego. Powiedział mi kiedyś, że gdy dwie osoby całują się namiętnie, to ich dusze wzlatują ponad nich, łączą się, splątują w miłosnym uścisku i wypełniają sobą naraz obie osoby. Naprawdę go wtedy czuję.

Nie mogłam mieć lepszego mężczyzny niż on.


niedziela, 28 września 2014

Past.

Przeszłość do mnie wraca.
Ale jest jakaś inna.
Lepsza. 
Milsza.
Inna. 
W końcu ludzie się zmieniają, prawda?

wtorek, 23 września 2014

Figment of the Imagination.


Zobaczyłam to zdjęcie i nagle coś mnie zakuło. Zabolało po lewej stronie klatki piersiowej. Cudowny dla mnie biust, talia, brzuch, obojczyki, smukłe ramiona, kawałek pełnych warg. Boli mnie, że to nie jestem ja.
Dlaczego wszystkie kobiety tam są tak perfekcyjne i idealne w moim mniemaniu? Dlaczego nie potrafię u siebie znaleźć niczego, co było chociaż zadowalające? W każdej części znajdę defekt, w każdym odcinku błąd. Czuję wilgotniejące oczy, bo czuję czasem wręcz nienawiść patrząc w lustro. Wiem, że nie można spasować każdemu, że nie można być idealnym. Ale dlaczego do cholery akurat najmniej idealna jestem dla samej siebie?
To co czuję nie jest zazdrością pomieszaną ze smutkiem i rozczarowaniem, że jestem stworzona tak a nie inaczej. Gdyby ktoś teraz dał mi szansę zmiany wyglądu, żeby wszystko to co mi się nie podoba zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zgodziłabym się bez wahania.
Ale ona jest ucieleśnieniem tego jak chciałabym wyglądać. Jest ideałem. Jest moją utopią, niemożnością, pragnieniem, urojeniem, fantazją i abstrakcją. Nikt i nic nie jest takie jak ona.
A najgorsze, że ja taka nie jestem.

poniedziałek, 22 września 2014

Social outcast.

Czasem czuję się jak wyrzutek społeczeństwa. Jak ktoś z innych lat, może nawet epoki, z innym myśleniem, światopoglądem i systemem wartości niż stworzenia zwane ludźmi.

Ludzie, których widzę wokół siebie przesiąknęli spierdoliną społeczną. Stali się puści, przerysowani. Stali się pozorem człowieka. Zatracili swoje poczucie człowieczeństwa. Ich system wartości zmienił się do tego stopnia, że dla ludzi stało się najważniejsze to, by być znanym w mieście człowiekiem, z dużą ilością znajomych na facebooku, dużą ilością ludzi obserwujących na instagramie i wyróżnianie się na tyle by każdy zapamiętał, że my to my lub zupełnie odwrotnie - ślepe podążanie za chorymi trendami. Ludzie z dnia na dzień, z dobrej kumpeli czy dobrego kumpla potrafią nas po prostu, zwyczajnie olać, a nawet stać się wrogami.

Chodzę do klasy maturalnej w liceum, i już po moich znajomych widać jak bardzo ten świat schodzi na psy. Z naprawdę fajnych i sympatycznych ludzi stali się typowymi "fejmami", pustakami, wiejskimi elegancjami (mieszkam w małym miasteczku), pozerami starającymi się na siłę sztucznie wyróżniać, dziwkami i następnymi "Bieberami". Niektórzy utrzymują kontakt, ba, przyjaźnią się z osobami, z którymi nawet nie przypuszczałabym, że mogą prowadzić zwykłą rozmowę.

Alkohol nie pity z umiarem uderza do głów sprawiając, że z wrażliwych i inteligentnych ludzi, stajemy się prymitywami. Zaczynamy pragnąć tylko zaspokojenia najbardziej podstawowych potrzeb, stajemy się strasznymi, ekstremalnymi hedonistami, dla których jakiekolwiek rozrywki umysłowe stają się zbędne, bo nasz wyprany etanolem mózg nie daje rady przetwarzać takich doznań. Alkohol brutalnie tłumi wszystko o w nas wartościowe.

Człowiek stał się złem, zaczynam mieć dość każdego napotkanego osobnika, stali się sprzedajnymi dziwkami, którzy oddadzą wszystko za odrobinę popularności. Nie mogę już wytrzymać widoku tych wszystkich, tych samych codziennie twarzy, Marzę by się wyprowadzić i zacząć znów praktycznie od zera.

piątek, 1 sierpnia 2014

List.

Położyłam przed sobą kartkę.
Do ręki wzięłam długopis.
Na górze kartki napisałam wielkie "STRACH".

przyszłość
my
ja
on
oceny
znajomi
studia
praca
dzieci
mieszkanie
pieniądze
szczęście
miłość

Wzięłam kartkę do ręki.
Do drugiej zapalniczkę.

A teraz płoń, skurwysynu.
Płoń.

wtorek, 29 lipca 2014

Day.

Jest wtorek. Godzina pierwsza w nocy. A ja nie mogę spać, moją głowę zaprzątają tysiące myśli. Tysiące niepoukładanych, chaotycznych i niezrównoważonych myśli. Każda inna, niektóre znikają tak szybko jak się pojawiły, inne starają się rozwinąć, lecz ja cały czas przeskakuję z tematu na temat.
Moim myślom, gdzieś w tle, na drugim planie, towarzyszy poczucie samotności. Odczucie braku ramienia owiniętego wokół mojej talii i ramion. Braku ciepłego oddechu na karku. Braku gorąca nóg splecionych pod okryciem...
Ale dlaczego zdarza mi się to, mimo swojego realizmu, tylko w snach i marzeniach? Czemu zdradzam go z pustką i smutkiem, dlaczego sypiam z brakiem? Całuję wiatr. Trzymam prześcieradło za dłoń. Tulę kołdrę.
Otrzyj łzy z oczu, mówię. Nikt nie słyszy. Ogrzej mnie, mówię. Odpowiada mi cisza.
I znów tysiące myśli przelatuje przeż moją głowę, aż w końcu mam dosyć. Ścieram łzę, okrywam się szczelnie i nie myślę. Przestaję myśleć, bo to przynosi mi ukojenie. Zamknę oczy. Może zasnę. Może.

czwartek, 24 lipca 2014

Something...

Siedzę w domu, gapię się w szklane pudło, patrząc na wielu ludzi, którzy osiągnęli sukces. 
Dopada mnie teraz dziwne uczucie. Smutek i zawód spowodowany tym, że nie jestem takim człowiekiem jak oni. Wiem, że tacy ludzie nie mają tak kolorowo, to oczywiste. Ale mimo wszystko chciałabym być taka jak oni. Podziwiana i kochana przez ludzi. Chciałabym, by ludzie spotykając mnie na ulicy szeptali "Patrz, patrz, to ona! Boże jest ładnejsza niż w telewizji!"...
Choć myślę, że nawet nie chodzi o sławę, a o bycie człowiekiem, którego ludzie uwielbiają, którego biorą za wzór do naśladowania, którego zdjęcia czy plakaty wieszają po pokojach. Nie chodzi o sławę, ale o wielkość. O budzenie podziwu i ekscytacji. 
Wiem, że to bardzo małostkowe, ale zawsze byłam człowiekiem, na którego nie zwracano zbyt wiele uwagi. Zawsze chciałam być wielką artystką, ale nie mam do tego predyspoycji... Dasz mi zdjęcie, narysuję to co jest na nim. Ale nie stworzę nowego obrazu. Pokażesz mi budynek, rozbiorę go na części, powiem z jakiego wieku, jakim stylem, z jakich materiałów. Ale nie stworzę nowego budynku. A tak bardzo bym chciała... I nie chodzi tu o ograniczenie wyobraźnią, bo czasem widzę wspaniałe rzeczy, a o same umiejętności. Ogranicza mnie ich brak, dlatego tak zazdroszczę ludziom zza szklanego pudła...

sobota, 31 maja 2014

Schizophrenia.

w pewnym mieście na ulicy, 
gdzie nic nigdy się nie zdarza
urodziłem się bez krzyku 
i w dodatku bez lekarza

w dzieciństwie od niechcenia, 
pogrążony w samotności
hodowałem urojenia 
o pokoju i wolności

w szkole kiedy kumple 
zażywali narkotyki
ja wierzyłem w sprawiedliwość 
i uczciwość polityki

byłem dobrym katolikiem 
i w heteroseksualnym związku 
żyłem z moją żoną, 
gdy nas z sobą ożeniono

życie upływało według 
idealnego schematu
nie paliłem i nie piłem, 
nie gwałciłem, nie skarżyłem się na nic

ideologią było przeżyć do pierwszego
pracowałem w supersamie i zadowolony z tego
przynosiłem wypłaty, do domu na spłaty
zadłużenia bankowego bardzo regularnego

jak gdyby nigdy nic, 
wyszedłem z domu nocą w maju, 
było ciepło

rozebrałem się do naga 
i widziałem 
czerwone gwiazdy jak spadają
i widziałem 
spalone miasta 
i widziałem tłumy ludzi

ruszyłem ręką - umierali, 
potem drugą - rozstąpiły się niebiosa
biała droga brukowana wprost do boga

mogłem mówić z nim o wszystkim o czym chciałem
moje oczy pełne łez, a w sercu władza

ponad światem 
unosiłem się spełniony
ponad światem 
rozpostarłem moje dłonie

i już byłem niemal bliski zrozumienia
zrozumienia tajemnicy wszechstworzenia

schizofrenia

Negation.

Idę. Ona się uśmiechnie, on przywita, a ona podejdzie i porozmawia. Idę do Niego, jak zawsze od pewnego czasu, patrzę na nich, wszyscy są zadowoleni, patrzą na mnie, uśmiechają się, rozmawiają do mnie. On potem zajmuje mi czas, mam co robić, z kim porozmawiać.

...

Siedzę w pustym pokoju. Żadnej wiadomości, żadnego uśmiechu, żadnej prośby o pomoc lub radę. Jego nie ma, nie może się przywitać, nie może powiedzieć, że kocha. Nie mam koło siebie nikogo. Zostawiliście mnie. To moja wina? To ja odstraszam od siebie ludzi? Czy to ja mam ze sobą problem?

Zielony, zielony, zielony... ale nie dla mnie. Dla mnie ich nie ma. Sami nie chcą dla mnie być. Przestaję rozumieć wszystkich dookoła, smutno mi. Zimno. Nie ma mnie kto ogrzać, zaparzyć kawę, przytulić, chwycić za rękę. Być blisko. To moja wina?

Czyżby mój czas już minął? Widać nie potrzebujecie mnie, przeszkadzam. Ale na złość Wam, będę żyć. Lecz nie będziecie o niczym wiedzieć, nic nie będę Wam mówić. I tak by Was to nie obchodziło.

środa, 28 maja 2014

Bed.

Otula mnie
próżnia. 
Wypełniona
brakiem słów. 
Utul mnie do snu
słowami miłości. 
Dotknij mojej skóry
rozmarzonym wzrokiem. 
Przeniknij mą duszę 
palcami wędrującymi
po ciele. 
Sypiam z samotnością. 
Czasem zdradzam Cię
z nadzieją i smutkiem. 
Sami wchodzą
do mojego łóżka. 
Nieproszeni. 
Czekam
aż ich wygonisz
i zajmiesz ich miejsce.

poniedziałek, 26 maja 2014

Rain.


Siedzę na kanapie. Widzę rozbłysk oświetlający pustkę, który poprzedza grzmot, wbijający się w ciszę niczym masywny, piękny miecz. Słyszę jak krople deszczu uderzają o parapet, jednak tę kakofonię dźwięków dominuje cisza. Słyszę odgłosy burzy, jednak brak innych dźwięków jest bardziej intensywny, wybija się ponad. Każdy błysk rozświetla pokój, jednak mrok, w którym jest on pogrążony, obejmuje mnie całkowicie. Przy każdym rozświetleniu widzę jak ciemność owija wokół mnie swoje długie macki.
Czuję brak czegoś, coś tu jest nie w porządku, coś jest nie na swoim miejscu, bądź czegoś w ogóle nie ma. Widzę wgniecione miejsce w kanapie, czuję zapach, trzymam w rękach mały kawałek plastiku, czuję lekki kawałek srebra na szyi... ale brakuje dopełniającej tego wszystkiego całości.
Deszcz ustaje, krople spadają coraz rzadziej, parapet i chmury cichną. Teraz ta cisza zaczyna doskwierać, zaczyna wbijać się w uszy. Grzmoty przecinają ją coraz rzadziej, zostawiając mnie z nią sam na sam. Boję się konfrontacji, nie chcę ulec jej mocy. Wychodzę na balkon. Patrzę na ulicę w poszukiwaniu urozmaicenia. Czuję krople na twarzy, choć nie wiem czy to deszcz. Patrzę na zamglony w moich oczach świat, który mimo swojej różnorodności jest szary i nijaki. Może wrócę spowrotem, przytulę to co mam pod ręką i zasnę czekając na przyszłość.




wtorek, 6 maja 2014

Leave.

Ja pierdole, kurwa, wszystko nie tak, jestem smutna, zła, nikogo tu nie ma, gdzie wszyscy, pomocy, jestem sama, domek z kart, dziwna sytuacja, łzy, nikogo nie ma, zostawiliście mnie, nikt bliski, pusto tu, zimno mi, ciemna pora, marny wieczór, macie mnie gdzieś, nie znaczę dla Was nic, nie wiem nawet czy znaczyłam, nie wiem co robię, ranię naokoło, wszyscy cierpią przeze mnie, nic nie jest takie jak było, ludzie znikają, nie pojawiają się nowi, chcę światła, a Wy znikacie jak gaszone świece, nie wiem gdzie idę, chyba nie chcę iść dalej, bolę Was, nie umiem już sprawiać uśmiechu na twarzach, nie widzę ich, nie uśmiechacie się do mnie, może mnie nie ma, może jestem, może nie chcę być, bo czuję, nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę, i tak Wam jest wszystko obojętne, ja jestem Wam obojętna, nie będę o Was błagać, nie na siłę, nie chcecie mnie, to nie, nie będę Was zmuszać, mgła, samotność, nic nie znaczące słowa, każde jak jedno cięcie.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Strangely.

Powinnam być radosna.
Przecież mam wszystko.
Niczego więcej od życia nie potrzebuję.
Święta to szczęśliwy czas.
Tyle jedzienia i radości.
Spotkałam się z nim dzisiaj.
Ładna pogoda.
Ładnie wyglądałam.

...

To dlaczego jestem smutna?
Dlaczego jakaś mała część mnie
wciąż płacze?
Dlaczego tkwię w tej złej melancholii?


środa, 9 kwietnia 2014

Lost wings.

zubiłam skrzydła
gdzie one są
najpierw zalane smołą
teraz ich nie czuję

już nie wzlecę
głowa przybija mnie
do podłogi
gwoździami zmęczenia
wypalenia
spaliła mi skrzydła
zimnym ogniem zużycia

ciepła pogoda
lecz czuję chłód
którego nie ogrzejesz

zobacz to w moich oczach
które nikną pod powiekami
opadającymi pod
 pozbawieniem życia

spójrz na sztuczny uśmiech
pod kowadłem zużycia
któremu poddaje się
podpora naturalności

ujrzyj moje ruchy
tak wyraziste w swym
wyczerpaniu

nie pomożesz mi
więc pozwól utonąć
w utrudzeniu

może znajdę w nim
moje skrzydła


piątek, 4 kwietnia 2014

Burned-out.

Czuję się wypalona. Brakuje mi sił do dalszego funkcjonowania, tworzenia. Jestem jak zimny ogień. Iskrzyłam, dawałam światło, iluminowałam, by potem przygasać, aż w końcu kompletnie zgasnąć. Nie radzę sobie z rzeczami, które noszę na barkach. Uginam się pod tym wszystkim. Tylko moje małe wsparcie, moja mała mentalna podpora kręgosłupa pilnuję, bym całkowicie się nie ugięła.
Potrzebuję odpoczynku. Ale nie fizycznego. Potrzebuję odpoczynku dla mojej Psyche i Ducha.

środa, 2 kwietnia 2014

Help.

Potrzebuję pomocy
by wstać
bo opadłam całkowicie
z sił.
Nie mogę się podnieść
nie mogę
i nie potrafię.
Łzy wyznaczają ścieżkę
którą zmierzam.
Pionowo w dół.

poniedziałek, 31 marca 2014

1+1

"Bo ja kocham Cię każdą komórką ciała, chcę Cię widzieć, chcę Cię dotykać, czuć Cię obok. Twój uśmiech, Twoja radość jest dla mnie jak ambrozja - napój dla wybranych, a przy Tobie się czuję beztrosko niczym bogowie na olimpie. Każda mała przyjemność sprawiona Tobie, każde "dziękuję" jest dla mnie jakbym wygrał mistrzostwo świata. Mój mózg przy Tobie wariuje, mój język się plącze, moje ręcę są ciepłe. Moje oczy patrzą się na Ciebie, na tę piękną twarz z niedowierzaniem: To już? To ona. Jest śliczna, jest moja, a ja jej. Twoje łzy, twój smutek są dla mnie jak nóż wbijający się w serce. Chciałbym zrobić dla Ciebie wszystko, a tak niewiele mogę. Zasługujesz na gwiazdkę z nieba, a ja mogę dać dużo mniej. Jedyna potrzeba mojej głowy to: Kochaj mnie, bo ja kocham Ciebie. Snuję plany... skąd mam pewność... nie mam jej, bo nikt nie ma, a mimo to czuję w środku, wiem, że to nie skończy się nigdy...."Dopóki śmierć nas nie rozłączy" - piękne słowa, tak prawdziwe w moich myślach. Jesteś dla mnie prawdziwym objawieniem, uzależnieniem, wybawieniem, i te motyle w brzuchu, i ten popęd seksualny. No i mniej więcej tak wygląda u mnie miłość. To jest bardzo mocne, bardzo wiążące. Jesteś moim ideałem i zrobię wszystko byleby to wszystko miało przyszłość. :*"

Dziękuję.

czwartek, 27 marca 2014

Need.

Czy kiedykolwiek czułeś się niepotrzebny,
bezużyteczny,
beznadziejny,
najgorszy z możliwych?
Czy kiedykolwiek miewałeś dni,
które przyprawiały Cię o łzy,
smutek,
zniechęcenie?
Czy kiedykolwiek czułeś się nikim wobec wszystkich?
Na pewno miewałeś takie dni.

To dlaczego ja w oczach niektórych ludzi jestem taka cały czas?

niedziela, 23 marca 2014

Satiated.

W końcu, po tak długim czasie jestem najedzona. Nie jest to pełne nasycenie, lecz nie czuję już takiego głodu.
Byłam głodna jego osoby. Jego rąk. Ust. Oczu. Ramion. Brzucha. Klatki piersiowej. Podał mi na talerzu samego siebie. A ja nie będąc dłużna, rozebrałam się przed nim z uczuć do rosołu.


czwartek, 20 marca 2014

Will of existance.

"Jeżeli piękno zasługuje na potępienie,
jeżeli mądrość potęguje jedynie zło,
jeżeli szczęście jest przeszkodą dla zbawienia -
- to osądzi mnie bezduszna, wieczna noc."
"Wola istniena" - Coma

Melancholia, rzeka, życie, kamienie, przemyślenia, pająki,
chcę być, jego oczy, niemoc określenia się, umysłowa pustka,
strach, woda, miłość, starość, śmierć, przyszłość,
vanitas vanitatum et omnia vanitas, ramiona, brzuch.


sobota, 15 marca 2014

piątek, 14 marca 2014

Perfection.

Chciałabym być dla kogoś perfekcyjna,
nie posiadać żadnych wad,
żadnych defektów,
żadnych skaz,
żadnych mankamentów,
żadnych niedoskonałości.

Chciałabym by patrzono na mnie
jakbym była najpiękniejszym
co kiedykolwiek widzieli.
Chciałabym budzić zachwyt,
by ludzie nie mogli przestać na mnie patrzeć,
by nie potrafili odwrócić wzroku,
chciałabym onieśmielać.

Chciałabym być postawiona
obok najpiekniejszych kobiet tej Ziemi
i usłyszeć
"I tak jesteś najpiękniejsza".
Chciałabym budzić pożądanie,
pragnienie usidlenia mnie,
rządzę posiadania.

Nawet gdyby tak było,
to chciałabym też umieć w to uwierzyć.

"Nie obawiaj się doskonałości. Nigdy jej nie osiągniesz!" - Salvador Dali

czwartek, 13 marca 2014

Ill.

Siedzę w domu, chora na wszystko.
Beznadzieja otacza mnie zewsząd.
Wszystko jest jakieś puste, bez życia, blade.

Chodź, weźmy farby,
pomalujmy życie barwami szczęścia, miłości, radości.
Weźmy pędzle,
i bądźmy twórcami naszego płótna życia.
Niech każde włókno przesiąknie
dobrą barwą.


wtorek, 11 marca 2014

Matter.

Czy zastanawiałeś się kiedyś ile znaczysz dla ludzi? Mówisz, że wiesz, ale czy jesteś tego pewien? Co z tego, że Ci powiedzieli. To tylko dźwięki. Ludzie kłamią, bo przecież wypowiadane słowa nie mogą ich zdradzić. Są dla nich przyjazne, mogą je nagiąć do swoich własnych potrzeb, chcą być przygarnięte i używane, nie ważne czy potrzebne czy nie, czy prawdziwe czy fałszywe. One pragną się wydostawać.
Ludzie mówią, że jesteś ważny, ale czy potem odchodzili od Ciebie i zajmowali się czymś innym? A może odbiegali wzrokiem od Twojego? Skąd wiesz czy nie kłamali? Może uszy dadzą się oszukać, ale nie umysł i wzrok. Mówi, że jesteś jego bratem, że bardzo dużo dla niego znaczysz, ale gdy siedzicie na piwie, to woli rozmawiać z innymi. Chcesz się z nią spotkać na babskie pogaduchy, a ona ciągle odpowiada, że nie ma czasu, ale przecież jako przyjaciółka powinnaś ją zrozumieć. Mówi Ci jaka jesteś dla niego ważna, ale on i tak wieczór woli spędzić z kumplami niż z Tobą. Słowa można nagiąć, ale obrazu, ani odruchów nie.
Gdy mówią, że znaczysz dla nich wiele, nie wierz im.
Gdy pokazują Ci, że znaczysz dla nich wiele, na pewno tak jest.


niedziela, 9 marca 2014

Out.

Czuję spełnienie. Mój umysł został wysadzony. Jest gdzieś daleko. Ciało jest obecne. A serce przy nim.
Dziś jest mi dobrze. Nie czuję skrępowania. Nie mam powodów by się skrywać za tarczą osobowości. Rozebrałam się słowo po słowie by ukazać mu to, czego nie umiem wypowiedzieć i to na co słowa są niewystarczające. Nie muszę nawet mówić, bo on widzi. On wie. On czuje. Rozerwał dla mnie pozory. Widzę go takim, jakim ludzie go nie widzą. Rzucił się w moją przepaść. Lecz nie boi się upadku. Leci. Ja razem z nim.

czwartek, 6 marca 2014

Lover.

Mam go koło siebie. Jeśli uważasz, że pieprzenie o swojej drugiej połówce jest nudne i chce Ci się rzygać gdy zaczynasz o tym czytać, to możesz już opuścić tę stronę. Reszcie jednak chciałabym o nim opowiedzieć. Jest kimś na kogo czekałam całe swoje życie. Może i to życie jest za krótkie by tak mówić, ale czuję to, czuję w głębi duszy, że to jest ten mężczyzna. Nigdy nie kochałam nikogo, tak jak kocham jego. I chcę go kochać po kres mojego życia. Jest dla mnie jak woda na pustyni, jak promień Słońca po burzy, jak ciepły letni wiatr gładzący mnie po twarzy.
Jest dla mnie wszystkim czego pragnęłam w swoim życiu, czego szukałam, czego potrzebowałam. Dlatego chcę spędzić z nim całe moje życie. Od dnia dzisiejszego, aż po momenty, w których będę na niego krzyczeć, że gra w nogę z wnukami już nie jest na jego stare kości.
Jestem tak młoda, a już wiem, z kim chce spędzić resztę życia... Niezwykłe, prawda? Możesz powiedzieć, że przecież jesten niedojrzała i głupia, i nie wiem co mówię, bo kobiety w moim wieku tak mają, ale ja po prostu wiem, czuję i chcę by to trwało aż do śmierci.

środa, 5 marca 2014

Birthday.

utopia. arkadia. raj. idylla. eden. eldorado. ziemia obiecana.



Dawno nie czułam tego pozytywnego zmęczenia.
Dziś do tego dołączyła satysfakcja,
euforia,
ekstaza.
Żaden dzień z mojego życia,
nie może się z tym równać.
Jest tak dobrze jak nigdy nie było.
Urodziłam się na nowo.
Brakuje tylko wieczności.

niedziela, 2 marca 2014

Confused.

Dlaczego nie mogę zrozumieć rzeczy,
które dla innych są oczywiste?
Dlaczego nie mogę ogarnąć tego,
co dla innych jest proste?
Dlaczego nie mogę zaakceptować tego,
co dla innych jest codziennością?
Czuję się zmieszana,
oszołomiona,
zaprzeczona.


czwartek, 27 lutego 2014

niedziela, 23 lutego 2014

Calmness.

W końcu po wielu poszukiwaniach
nareszcie go odnalazłam.
Spokój.
Wewnętrzny spokój.
Stan duszy poszukiwany przeze mnie
od bardzo długiego czasu.
Nadeszła w końcu wyczekiwana melancholia,
która sprowadziła ukojenie
samokontrolę
harmonię
świadomość
jasność samej siebie
wewnętrzny porządek i ład.
W końcu robię szalone rzeczy
i jestem ich świadoma.
Robię je,
ponieważ chcę żyć, 
a nie dlatego, że nie chcę.


Biegnę przez życie
zrzucając skórę
ukazując uczucia
wcześniej mi nieznane.
Biegnę przez życie
ze świadomością, 
że nie biegnę już sama.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Burn.

Ogień.
Twór piękny w swej prostocie.
Nie zwraca uwagi kim jesteś, jaki jesteś, co posiadasz,
po prostu pali, niszczy wszystko na swej drodze.
Pozostawia po sobie tylko popiół.
Czarne okruchy wspomnień.

Chcę być ogniem.
Poruszać się dostojnie po Ziemi
i patrzeć jak cały świat płonie,
patrzeć jak wielkie budowle i lasy
uginają się pod moją potęgą
i giną nieświadome swojego istnienia.

Chcę być ogniem.
Nieokiełznana, wspaniała, przerażająca, będąca postrachem.
Pojawiać się w najmniej spodziewanych momentach,
by patrzeć jak ludzie klękają przede mną
 chylą głowy i modlą się o litość.
A ja ich palę.


czwartek, 30 stycznia 2014

Changes.

Doszedł do mnie wiatr zwiasujący zmiany, powiewa lekko muskając moją twarz i szyję.
Jest dobry.
Przyniósł ze sobą ukojenie umysłu, emocji i duszy.
Dziękuję.


sobota, 25 stycznia 2014

Personality disorder

Kim jestem?
Nie mam sumienia.
Jest czyste.
Nieużywane.
Może zatraciłam człowieczeństwo?
Strach?
Szaleństwo.


czwartek, 16 stycznia 2014

Furious.

Dzień nie był dla mnie łaskawy. Od rana irytacja samym widokiem większości ludzi, których dziś spotkałam. Śmiałam się, płakałam ze śmiechu, ale i tak wszystko wracało do normy.
Irytacja.
Pustka.
Jakby życie śmiało mi się w twarz.

Zmęczona tym wszystkim, myślałam, że sen pomoże. Gdy jestem chora pomaga, ale tym razem to moja psychika zachorowała.
I nie pomógł.

Obudziłam się i szara rzeczywistość uderzyła mnie w twarz. Obudziłam się z wściekłością i nienawiścią do wszystkiego co się rusza, co istnieje, co żyje. Żadne słowo, ani onomatopeja nie są w stanie opisać tego, co w sobie w tym momencie mam.
Chcę krzyczeć ciemnością, frustracją, złością, smutkiem, nieopisaniem, żalem i pustką, które mam w sobie. Całą nienawiścią, którą żywię do ludzi. Od jakiegoś czasu ludzie są dla mnie tylko balastem. Przyczyną problemów z innymi ludźmi i samą sobą, negatywnych uczuć, zawodów, wkurwu na samą siebie.

Chcę niszczyć
krzyczeć
płakać
drapać
gryźć
wpaść w furię
wydać z siebie ryk, który uwolni mnie od wszystkiego.

Tymczasem siedzę
patrzę na szczęście
łzy leją się po policzkach
i ukrywam się w sobie
żeby nikt mnie nie odkrył.

Pieprzyć was.


wtorek, 7 stycznia 2014

Fight.

Czy możliwe, żeby człowiek był tak ślepym i nie zauważał rzeczy,
które dzieją się za jego przyczyną, które dotyczą jego samego?
 Świat się kręci.
Jestem napędem rzeczy, o których nie mam pojęcia.
Czy to normalne?
Jestem powodem zdarzeń, o których dowiaduję się po fakcie.
Czy to normalne?
Ale ja przecież tylko jestem.
Żyję.
Oddycham.
Czy nie za dużo?

piątek, 3 stycznia 2014

Charmer.



Czasem chcę być normalną dziewczyną.
Beztroską.
Mającą to coś w oczach.
Gest.
Głos.
Słowo.
Umiejętność.
Czary mary.
Hokus pokus.
A co jest zamiast tego?
Pierdol się.


czwartek, 2 stycznia 2014

Talk. Say. Tell. Speak.

Rozmowy, rozmowy, rozmowy.

Pod ich znakiem minęły pierwsze dwa dni nowego roku. Lecz byt dużo przemyśleń na jeden temat, które powodują, że coraz bardziej jestem dla siebie wrogiem. Wściekam się. Jestem zła.

Coraz bardziej jestem dla siebie obca. To co słyszę, nie pokrywa się z tym co myślę. Mam problemy z samą sobą.

środa, 1 stycznia 2014

Plan.

Nowy rok, nowe postanowienia, nowe możliwości do spierdoloenia sobie życia. Tak pozytywnie witam pierwszy dzień roku 2014.
Siedzę w domu, przyjaciele o mnie zapomnieli, niektórzy wystwili i olali na całej linii. A co ja na to? Mam wyjebane. Kiedyś i tak się odwdzięczę. Ale jeszcze nie teraz...

Optymistycznie, nie ma co.

Ach te proste kręte drogi.