wtorek, 29 lipca 2014

Day.

Jest wtorek. Godzina pierwsza w nocy. A ja nie mogę spać, moją głowę zaprzątają tysiące myśli. Tysiące niepoukładanych, chaotycznych i niezrównoważonych myśli. Każda inna, niektóre znikają tak szybko jak się pojawiły, inne starają się rozwinąć, lecz ja cały czas przeskakuję z tematu na temat.
Moim myślom, gdzieś w tle, na drugim planie, towarzyszy poczucie samotności. Odczucie braku ramienia owiniętego wokół mojej talii i ramion. Braku ciepłego oddechu na karku. Braku gorąca nóg splecionych pod okryciem...
Ale dlaczego zdarza mi się to, mimo swojego realizmu, tylko w snach i marzeniach? Czemu zdradzam go z pustką i smutkiem, dlaczego sypiam z brakiem? Całuję wiatr. Trzymam prześcieradło za dłoń. Tulę kołdrę.
Otrzyj łzy z oczu, mówię. Nikt nie słyszy. Ogrzej mnie, mówię. Odpowiada mi cisza.
I znów tysiące myśli przelatuje przeż moją głowę, aż w końcu mam dosyć. Ścieram łzę, okrywam się szczelnie i nie myślę. Przestaję myśleć, bo to przynosi mi ukojenie. Zamknę oczy. Może zasnę. Może.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz